W ostatnim kwartale tego roku na rynku wydawniczym ukazała się książka autorstwa Macieja Gawlikowskiego i Mirosława Lewandowskiego „No Future”.

Maciej Gawlikowski mówi, iż książkę taką od dawna planowało Stowarzyszenie FMW. Sprawę pilotował Robert Kubicz * i to on zaproponował im jej napisanie. Przeczytał „Gaz na ulicach” ich autorstwa i postanowił, że opis historii Federacji Młodzieży Walczącej tak właśnie powinien wyglądać.


A skąd tytuł? Bunt młodzieży lat 80. wiązał się ściśle z muzyką. Bezkompromisowe teksty punkowych kapel stanowiły inspirację dla wielu młodych, namiastkę ideologii. Bardzo prostej, radykalnej – walka z systemem, niezgoda na zło, potrzeba wolności. Taki właśnie był ten bunt nowohuckiej młodzieży w stanie wojennym, z którego zrodziły się grupy tworzące później Federację. Nie było tam ideologii, programów politycznych, myślenia o przyszłości. Był sprzeciw, protest, walka. Stąd nawiązanie do sztandarowego punkowego hasła „No Future” – „Bez przyszłości”.


Czym była FMW i skąd jej nazwa? Włodzimierz Pietrus, jedna z czołowych postaci Federacji wspomina początki działalności tej organizacji. To było zjednoczenie nieformalnych grup szkolnych, osiedlowych, walczących z oddziałami ZOMO w czasie demonstracji. Z czasem w trakcie tych ciągłych potyczek ze zbrojnym ramieniem partii, ludzie poznawali się i zawiązywały się więzy wspólnych celów. W 1984 roku te więzy zaczęły się formalizować i tworzyć konkretną strukturę. Nawiązano kontakty z Solidarnością i wykonywano plakatowanie i ulotkowanie miasta. Niszczone były symbole komunistycznej władzy. Po pewnym czasie struktury się rozrosły i nawiązany został kontakt z podobną organizacją działającą w Warszawie, a ta już miała nazwę: Federacja Młodzieży Walczącej. Stali się jakby jej krakowskim oddziałem przyjmując jej nazwę.


„No Future” to historia tej organizacji, jej krakowskich struktur. Jest to monografia FMW – mówi jej współautor Mirosław Lewandowski. Książka składa się z dwóch tomów. Tom pierwszy ma strukturę chronologiczną i obejmuje czas od stanu wojennego, gdzie w toku walk ulicznych kształtowało się to środowisko, poprzez rok 1985, kiedy powstały struktury organizacyjne, aż po rok 1989, kiedy to nastąpił znaczny wzrost znaczenia FMW. W tym okresie należała ona do tzw. „grubej piątki”, czyli do grupy pięciu najbardziej liczących się środowisk opozycyjnych w Krakowie obok Solidarności, KPN-u, NZS-u i ruchu Wolność i Pokój. Tom pierwszy zawiera opis ich działań, akcji i dojrzewania. Tom drugi ma charakter analityczny, problemowy. Zawiera rozważania o polskiej szkole i szkolnictwie w oparciu publikacje FMW, rozważania o ich programie, o inspiracjach ideowych, przyczynach, dla których nie odegrali znaczącej roli politycznej w wolnej Polsce oraz o znaczeniu tego środowiska.


Prace nad książką trwały ponad półtora roku. To była bardzo szeroka kwerenda archiwalna w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej, w zbiorach prasy drugiego obiegu, w publikowanych wspomnieniach z tego okresu, oraz – przede wszystkim – rozmowy z kilkudziesięcioma uczestnikami wydarzeń. Autorzy odnaleźli też funkcjonariuszy SB, którzy rozpracowywali krakowską Federację , ale niestety, żaden nie zdecydował się opowiedzieć szczerze o przeszłości


Dużym zaskoczeniem w trakcie zbierania materiałów – opowiada Maciej Gawlikowski – było to, że „mimo iż znałem część tego środowiska FMW jeszcze z lat 80, to nie miałem obrazu całości i nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak dużą i różnorodną była organizacją. Drugą sprawą, która mnie zaskoczyła, były bardzo perfidne i zupełnie bezprawne – nawet z punktu widzenia prawa PRL – metody zwalczania federatów przez SB. Opisane jest to szczegółowo w książce. Także losy esbeków zajmujących się FMW nieco mnie zaskoczyły – wielu przeszło pozytywną weryfikację i służyło do niedawna w policji”.


Zakres działań wymierzonych w FMW, to nie tylko działania SB i służb PRL w latach osiemdziesiątych, ale też nieprzyjazne, a nieraz wręcz wrogie traktowanie tej organizacji przez rząd sejmu kontraktowego z premierem Tadeuszem Mazowieckim na czele. Spektakularnym przykładem tego wrogiego działania była sprawa wyprowadzenia z Nowej Huty pomnika Lenina.


Włodzimierz Pietrus wspomina, jak 25 lat temu, już nawet komunistyczna Rada Nowej Huty jak i struktury partyjne wyrażały cichą zgodę na „wyrzucenie Lenina” z Nowej Huty, nawet pod pozorem uszkodzenia i zagrożenia katastrofą budowlaną. Największym w tym czasie przeciwnikiem tych działań był rząd Tadeusza. Mazowieckiego i osobiście sam premier.


Przykro przyznać, ale przeciw tym demonstracjom występowali również świeżo wybrani posłowie Komitetu Obywatelskiego, z Krakowa Edward Nowak i Mieczysław Gil. Z materiałów SB wynika nawet, że Nowak w trakcie tych wydarzeń dzwonił do gen. Gruby, opowiadając się za pozostawieniem pomnika oraz wyrażając pogląd, że wprowadzenie sił milicyjnych ostudzi zapały manifestantów – stwierdza z żalem Mirosław Lewandowski.


Co tydzień były organizowane manifestacje pod pomnikiem w Alei Róż. Tak było przez kolejne trzy tygodnie. Obiecywano, że pomnik zniknie, nawoływano do rozwiązania demonstracji i na tym się kończyło. Dopiero po trzeciej manifestacji pomnik usunięto, mając świadomość, że następna odbędzie się 13 grudnia a więc w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego i mogło by to potężnie nadwyrężyć wizerunek „pierwszego wolnego rządu”.


Co jest wartością tej książki? Mirosław Lewandowski mówi, że młody człowiek znajdzie w niej opisaną historię swoich rówieśników, którzy nie tylko kontestowali system – jak większość ówczesnej młodzieży – ale też potrafili zbudować sprawnie działające środowisko. Brali czynny udział w demonstracjach ulicznych i aktach małego sabotażu, ale także potrafili wydawać na wysokim poziomie prasę podziemną (na łamach której pierwsze doświadczenia dziennikarskie zdobywał m.in. Bogdan Rymanowski), zorganizować samokształcenie, sieć niezależnych bibliotek oraz sprawną siatkę kolportażu bibuły. Prowadzona była także intensywna praca programowa i – mimo braku ideologicznego fundamentu – pod koniec lat 80. środowisko to dysponowało już własnym programem, który obejmował nie tylko postulaty naprawy źle funkcjonującego szkolnictwa, ale także postulaty dotyczące sfery ekonomicznej i politycznej. To jest dobry przykład dla dzisiejszej młodzieży, która w ogóle nie czuje odpowiedzialności za sprawy publiczne i jest skupiona na swych indywidualnych karierach. „Zgubiliśmy w wolnej Polsce tego ducha Żeromskiego, ten etos polskiej inteligencji, tak wyraźnie widoczny w działaniach FMW” – mówi Mirosław Lewandowski i pyta: „Gdzie dzisiaj są odpowiednicy tamtej młodzieży? Dlaczego dla młodych liczą się dziś tylko kariery osobiste? Dlaczego młodzież nie jest zainteresowana Polską przez duże „P”. Dlaczego boją się zaryzykować w imię walki o dobro wspólne? Jeżeli idą do polityki, to widać wyraźnie, że tylko po to, aby się dorobić, a nie po to by zmieniać ten wadliwy system, który został tu zbudowany i który promuje głównie cyników, karierowiczów i ludzi bezwzględnych…”.
Powszechna jest opinia o tym, że ten system jest zły. Ale odpowiedzią dzisiejszej młodzieży na to jest emigracja. Gdzie jest ta ideowa młodzież, która powie – „A my nie chcemy uciekać stąd!” i zaangażuje się w walkę o zmianę tego systemu, tak jak to robili ludzie z FMW? No future?

Krzysztof Janik

"Wiadomości" z 10 grudnia 2014