Pierwsza część rozmowy poświęcona była listopadowo-grudniowej akcji, która doprowadziła do usunięcia pomnika Lenina w Nowej Hucie.  

Włodzimierz Pietrus (współzałożyciel krakowskiej FMW): Jeżeli chodzi o pomnik Lenina [...] to była to manifestacja o charakterze bardzo agresywnym. To był taki moment quasi-rewolucyjny. Już był rząd Tadeusza Mazowieckiego a ten symbol zniewolenia Krakowa, czyli pomnik Lenina, nadal w Nowej Hucie stał. Ludzie, którzy wtedy oczekiwali głębokiej zmiany, oczekiwali jej w sferze gospodarczej czy w sferze politycznej, ale nie w sferze symboli. Tymczasem symbole też są ważne. To jest kwestia metapolityki. Wydaje się, że przełom 1989-1990 to jest walka z symbolami zniewolenia. Pomnik Lenina, jednego z największych czerwonych oprawców w historii, który nadal stał i bezczelnie patrzył się na ludzi cieszących się z pierwszych oznak wolności [...].

Grzegorz Lipiec (b. działacz krakowskiej FMW): Chodziło o pokazanie opinii publicznej, pokazanie całemu establihmentowi, który obawiał się o sojusze, uważał, że możemy kogoś rozdrażnić, że to już jest inny okres! To już jest koniec 1989 roku. Wtedy ten pomnik nie miał prawa istnieć w tym miejscu!

Maciej Gawlikowski: To paradoks, że największa, skuteczna akcja Federacji Młodzieży Walczącej w Krakowie, to właśnie usunięcie Lenina już za czasów rządu Mazowieckiego a nie za czasów PRL-owskich rządów. To paradoks, bo Lenina w większym stopniu bronili posłowie "S" i rząd Mazowieckiego niż "czerwoni", którzy sami proponowali, aby Lenina usunąć pod pretekstem czyszczenia, konserwacji. W Warszawie takiej akcji nie było i UBelisk (pomnik czterech śpiących) straszy do dziś... [audycja została nagrana we wrześniu 2014 roku].

Redaktor Jolanta Drużyńska: A pomnik wdzięczności w Katowicach został usunięty dopiero w tym roku!

Gawlikowski: A w Nowym Sączu stoi do dziś i jest broniony od lat przez władze miasta! Ten przełom jest ważnym momentem w dziejach. Pokazuje, jak rozeszły się drogi opozycji i establishmentu solidarnościowego. Widać dużą siłę tej młodziezy i jej aktywność, która nie została w żaden sposób wykorzystana.

Nie zgodzę się, że to była tylko kwestia symboli. W tym czasie wiadomo było, że płoną esbeckie archiwa, wiadomo było, że rząd Mazowieckiego i wicepremiera Kiszczaka nie robi nic, aby powstrzymać pewne działania polegające na rozkradaniu majątku narodowego i uwłaszczania się nomenklatury. Ta młoda opozycja to widziała. Stąd gwałtowność tych protestów i stąd ten duży radykalizm...

***

W dalszej części audycji poruszono m.in. temat akcji krakowskiej FMW w czasie mszy papieskiej na Błoniach w czerwcu 1987 roku.

Gawlikowski: To jest rzecz dotychczas nieopisana [...]. Wtedy FMW pokazał się po raz pierwszy. Już wchodząc na Błonia grupy Federacji pokonały bramki milicyjne, na których bezpieka usiłowała odbierać transparenty. To już była bardzo ostre wejście!

Pietrus: To była przygotowana akcja. Rozdzieliliśmy się na kilka grup i usiłowaliśmy się przedrzeć. Uznaliśmy, że jest to święto wolnej Polski. Chodziło o to, aby pokazać, że walka trwa [...]. Mieliśmy ze sobą nie tylko transparenty FMW, ale przede wszystkim transparenty "S", która była dla nas symbolem walki o wolność.

Gawlikowski: Żadnej innej ekipie nie udało się wtedy wnieść tyle transparentów na Błonia! [...] A zaraz po mszy doszło do pochodu pociągniętego przez FMW (uczestniczyło w tym około 200 osób!). Było to bardzo widowiskowe. Pochód został zatrzymany przez kordony milicji pod "Jubilatem" i tam doszło do bardzo ostrej akcji - poszły w ruch ładunki wybuchowe, butelki z benzyną...

Lipiec: Miałem wtedy 16 lat i w czasie tej papieski mszy byłem jedynie się pomodlić [...]. Ale pamiętam, że to się odbiło tak szerokim echem po całym mieście, zwłaszcza w środowiskach młodzieżowych, że dużo osób wstąpiło po tym wydarzeniu do FMW.

Całość nagrania.

Fragment książki poświęcony działaniom FMW mającym na celu usuniecie pomnika Lenina w Nowej Hucie.

Fragment książki poświęcony akcji FMW w czasie wizyty Jana Pawła II w Krakowie w czerwcu 1987 roku.