"No Future! Historia krakowskiej Federacja Młodzieży Walczącej", to potężna dwutomowa książka, która daje znacznie więcej, niż obiecuje jej tytuł. Bo sam tytuł mówi, że
mamy do czynienia z monografią jednej z wielu organizacji antykomunistycznych u schyłku PRL-u, i to tylko w Krakowie. Ale w rzeczywistości przez pryzmat Krakowa i przez
pryzmat tej jednej organizacji, Gawlikowski i Lewandowski, skądinąd niezawodowi historycy, ale profesjonalizujący się amatorzy (bo to nie jest ich pierwsza książka o
charakterze naukowym), pokazują nam schyłek lat 80-tych. Moment, w którym dochodzi w polskiej opozycji do wejścia na scenę nowego pokolenia. To ludzie, którzy w czasach
pierwszej "S", w okresie rewolucji 1980-1981, byli jeszcze dziećmi lub nastolatkami, ale w drugiej połowie lat 80., po roku 1985, kiedy powstaje Federacja Młodzieży
Walczącej wchodzą w dorosłe życie. To jest tak naprawdę książka o historii buntu najbardziej radykalnej części młodego pokolenia, która trafiła do Federacji Młodzieży
Walczącej.
Dowiadujemy się o rzeczach, które zupełnie nie są dostępne w potocznej wiedzy o opozycji. To jest na przykład historia działań, które Służba Bezpieczeństwa uznawała jako
terrorystyczne. Co to konkretnie znaczy? Ci którzy pamiętają schyłek PRL-u wiedzą, że wtedy pożądanym artykułem były naboje do syfonów (metalowe, dość dużej wielkości,
nabijane pod ciśnieniem). Z tych nabojów przy pomocy paru innych jeszcze przedmiotów robiono coś w rodzaju bomb, które rzucano w zomowców. To było jedno z działań
Federacji Młodzieży Walczącej, które w Służbie Bezpieczeństwa traktowano jako terroryzm, ale które terroryzmem nie było. Zwłaszcza, że było to na tyle niebezpieczne, jak
wynika z relacji, które przytaczaj autorzy, że owe "genty" robione z tych nabojów do syfonów wybuchały w rękach tych, którzy próbowali je rzucać, powodując mniejszy lub
większy uszczerbek na ich zdrowiu. To jeden z barwnych szczegółów...
Ale główna zaleta książki jest inna. Praca ta w sposób bardzo rzetelny zestawia wiedzę, którą autorzy czerpią z dokumentów - przede wszystkim dokumentów Służby
Bezpieczeństwa, ale także z relacji prasy tamtego okresu - z relacjami świadków i uczestników.
I to jest benedyktyński wysiłek, ponieważ przedstawione jest w ten sposób całe mnóstwo działań. Są one związane przede wszystkim z demonstracjami ulicznymi, bo nie ma co
kryć Federacja Młodzieży Walczącej to byli przede wszystkim ci młodzi ludzie organizujący zadymy na ulicach polskich miast. I nie były to - wbrew pozorom - zadymy bez
znaczenia, bo jak patrzę na to jako historyk dziejów politycznych końca lat 80., to zadymy z roku 1988 i 1989 miały istotne znaczenie polityczne. Krótko mówiąc, ekipa
Jaruzelskiego traktowała je jako element nadciągającej burzy, przed którą próbowała uciec drogą kontraktu okrągłostołowego. I to przekonanie, że lepiej się dogadać z
umiarkowaną ekipą Wałęsy niż z tymi radykałami z Federacji Młodzieży Walczącej, z KPN-u, czy Solidarności Walczącej, to był jeden z tych głównych motywów, dla których
szukano kompromisu przy Okrągłym Stole (przeciwko czemu ci młodzi ludzie z FMW protestowali).
Ten okres jakby symbolicznie zamyka wielki protest z czasów istnienia rządu Mazowieckiego - protest przeciwko pomnikowi Lenina w Nowej Hucie. Ogromne demonstracje, które
ostatecznie, mimo ewidentnego oporu rządu Mazowieckiego, doprowadzają do usunięcia tego pomnika z Nowej Huty, gdzie był jednym z symboli trwania reżimu komunistycznego.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Całość recenzji do wysłuchania na stronie
Polskiego Radia